Tagi

, , , , , , , ,

Nauczka

[Bloodline]

Fanom Sukkubów

Nauczka - 00

 

FRAGMENT PIERWSZY

Było już grubo po północy, gdy Sam w końcu zebrał się do domu. Odruchowo zerknął na komórkę, ale natychmiast schował ją do kieszeni. Niech sobie dzwonią, on i tak nie miał ochoty z nimi rozmawiać. Niech się pomartwią. Mogli zwyczajnie pozwolić mu wyjść. Co by im ubyło?

– Ej, zaczekaj, co?

Odwrócił się. Clary biegła za nim. Znowu. Ciągle za nim łaziła. Lubił ją nawet, ale nic poza tym. Była taka… zwyczajna. Miła, sympatyczna, wyrozumiała, zawsze chętnie słuchała, miała własne zainteresowania… Była też w jego typie. Ale czegoś brakowało. Nawet teraz, gdy biegła w tym gorsecie, krótkiej spódniczce i kabaretkach… Wyglądała cudownie! Ale nadal była taka… Normalna, żeby nie powiedzieć nijaka.

– Miałeś powiedzieć, jak będziesz wychodził… – powiedziała z wyrzutem. Mieszkali niedaleko. Obiecał ją odprowadzić, ale zupełnie nie miał na to ochoty. Chciał odprowadzić poznaną na imprezie dziewczynę, ale ta z jakiegoś powodu postanowiła zaprzyjaźnić się właśnie z Clary. Nie bardzo mu to odpowiadało…

– Sory. Źle się czuję…

– Coś cię boli?

Spojrzał na nią z nieciekawą miną.

– Nie. Po prostu nie mam ochoty na towarzystwo.

– Aha… – powiedziała krótko i zatrzymała się w półkroku. Sam zawahał się. Wiedział, że będąc miłym robił jej nadzieję, ale… No tak, schlebiało mu jej zainteresowanie, bo wszyscy jego kumple za nią szaleli. Poza tym była zbyt miła, by tak po prostu ją spławić… Głupio by się z tym czuł. – Nie musimy rozmawiać – powiedziała zachęcająco. – Ale serio boję się wracać sama, a nikogo tam nie znam. Nikt znajomy nie przyszedł… – powiedziała, mocując się z kurtką.

– A ta laska? – rzucił bez zastanowienia.

– Mel? Była z siostrą… I mieszkają na drugim końcu miasta.

– Mel?

– Tak się przedstawiła. Zresztą, przecież jej też nie znam – powiedziała, nadal stojąc w tym samym miejscu, w którym się zatrzymała, dwa kroki za nim.

– Dobra. I tak wracamy, nie?

Skinęła głową i ruszyła za nim. Powinna mieć zawiedzioną minę, albo radosną, w zależności od tego, co sobie pomyślała. A nie miała. Była taka, jak zwykle – trochę zamyślona, jakby błądziła po swoim świecie, jakby wcale nie była nim zainteresowana. I chyba to właśnie najbardziej go zniechęcało. Ona nigdy nawet nie spróbowała przyciągnąć jego uwagi, tylko trzymała się na dystans. Nawet teraz szła szczelnie owinięta w tę okropną kurtkę. Zachowywała się, jakby był jej bratem. Tylko że ciągle była obok…

– Słyszałeś? – Zatrzymała się i zaczęła rozglądać na boki.

– Nie. Co? – spytał zirytowany. – Chodź. Nie będziemy stali w tym…

– Ktoś za nami idzie.

– No to tym bardziej nie możemy stać w zaułku, nie? – Pociągnął ją za rękę. Clary potruchtała za nim, ale cały czas rozglądała się na boki, nasłuchiwała. – Oj, uspokój się. Zaraz będziesz w domu… – Ale nim dokończył, poczuł, jak dziewczyna gwałtownie wyrywa mu rękę z dłoni. Chciał się odwrócić, nawrzeszczeć na nią, bo i tak miał już dość i tej nocy, i samej Clary, ale wszystko nagle pogrążyło się w ciemnościach.

***

Clary upadła na ziemię, gdy ktoś szarpnął ją za ramiona. Kolejna postać podeszła do Sama i uderzyła go w kark. Chłopak upadł, ale po chwili ktoś zarzucił go sobie na ramię, jakby chłopak nic nie ważył, i ruszył dalej uliczką. Clary chciała krzyczeć, ale gdy tylko zaczęła, zakneblowano jej usta. Została brutalnie postawiona na nogi. Nie mogła uciec, bo ktoś stał za nią i trzymał mocno za ramiona. Spróbowała się odwrócić, zobaczyć, co się dzieje z Samem, albo chociaż kto ją trzyma, ale nie mogła. Poczuła, jak napastnik wtula głowę w zagłębienie jej szyi, i cały otaczający ją świat zaczął się rozmazywać.

Potem już wszystko było zamglone, jakby to był tylko zwykły sen. Siedziała w piwnicy. Było ciemno, ale gdzieś pod ścianą dostrzegała kształty leżących ludzi. Niczego nie słyszała. W końcu obok niej rozbłysło światło i zobaczyła na wpół przytomnego Sama. Chciała się do niego odezwać, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu. Poczuła, że ma związane ręce. Czas mijał…

W końcu do pomieszczenia ktoś wszedł, ale nie była w stanie dostrzec twarzy. Wiedziała tylko, że to kobieta… A ona ukucnęła przy Samie, przeczesała jego ciemne włosy palcami i zaczęła rozpinać mu koszulę, potem spodnie. Nachyliła się…

Nauczka - 01

Clary nie patrzyła dalej. Zacisnęła mocno powieki, czując, jak oczy pieką ją od łez. Wiedziała, że nie ma u niego szans, wiedziała od dawna. Nie rozumiała nigdy czemu… Podobała się chłopakom i chociaż traktowała ich chłodno, to wciąż za nią biegali. Ale Sam nigdy. Chociaż świetnie się dogadywali i zawsze była dla niego miła, on ciągle oglądał się za innymi. Zmieniał dziewczyny co chwilę, a ją traktował jak siostrę. A mimo tego nie mogła odmówić sobie spędzania z nim czasu, nawet jeśli nigdy nic by z tego nie wyszło. Jednak patrzenie jak inna… Jak jemu sprawia to przyjemność! To było dla niej za wiele. Obraz znowu się rozmazał, jakby sen się urwał.

Ale potem nocna mara wróciła. Pojawił się ktoś jeszcze…

***

Gdy odzyskał świadomość, był wciąż w tym samym zaułku, w którym Clary zaczęła świrować. Tylko że teraz leżał pod murem w stercie śmieci. Był już dzień.

Poderwał się na równe nogi. Przeszukał kieszenie – wszystko zniknęło. Bolał go kark, ale nic poza tym. Czyli nie ukradli mu nerki, jak miło… A jednak czuł się zmęczony. Okropnie zmęczony. Tak, jakby przez pół nocy…

– Nie, to bym chyba zapamiętał – pomyślał ze wstydem. – Pierwszy raz się raczej pamięta, nie…? A ja niczego…

Jednak jakieś niewyraźne obrazy zaczęły dobijać się do jego głowy, jakby przypominał sobie sen. Ta dziewczyna z imprezy, ta Mel… Zdarła z niego koszulę, a potem sięgnęła do jego spodni. Poczuł skurcz w żołądku na samo wspomnienie momentu, w którym dziewczyna się nachyliła… Miewał już takie sny, ale jeszcze nigdy żaden nie był tak… realny.

– Kurde, przespałem się w zaułku jak ostatni lump – mruknął pod nosem, uśmiechając się do swoich myśli. Gdyby tylko rzeczywistość była taka, jak to, co mu się śniło.

Zrobił dwa kroki i przypomniał sobie, że przecież nie wracał z imprezy sam.

Kolejne senne obrazy przesłoniły mu oczy. W głębi pomieszczenia było kilku chłopaków w jego wieku. Wszyscy spali z błogimi uśmiechami na twarzach. Było też kilka dziewczyn… I była Clary. Leżała gdzieś obok z rozmazanym makijażem, jakby wcześniej płakała.

– Tak, to na pewno sen. Clary nigdy nie płacze, jest zbyt normalna, by beczeć przy ludziach – westchnął i wrócił do sterty śmieci, by jej poszukać. Na pewno by go tu nie zostawiła.

Ale kolejne obrazy napierały na jego umysł. Ktoś ciągnie szamoczącą się Clary przez ten zaułek, jej usta są zakneblowane, ale ona i tak nie krzyczy, jakby to wszystko nie miało już żadnego znaczenia, jakby na wszystko było już za późno.

– Clary! – zawołał nerwowo. Obrazy były tak realne, że wystraszył się, że dziewczynie coś mogło się jednak stać. W końcu kto powiedział, że napadli ich zwykli kieszonkowcy? Mogło im przecież chodzić o młodą dziewczynę. Ostatnio słyszał coś o zaginięciach licealistek. – Clary!

Mel i druga, bardzo do niej podobna dziewczyna zawiązały mu oczy, by nie widział, co się dzieje wokół niego… Ale słyszał, jak Clary płacze, jakby nie była w stanie nic powiedzieć. A on już nie miał na nic siły. On już był po…

– Po czym? Kurwa, po czym? Clary! – krzyknął jeszcze raz, odganiając od siebie wszystkie te dziwne wspomnienia, i wtedy ją zobaczył. Całą i zdrową. Trochę tylko rozmazaną, jak to bywa po imprezach. Ale poza tym chyba wszystko było w porządku.

– Sam? – spytała zaspanym głosem i przetarła oczy wierzchem dłoni, zupełnie już się rozmazując. – Co się stało?

– Nie wiem. Ktoś nas chyba napadł – powiedział, wciąż nie mogąc się pozbyć wrażenia, że sen był zbyt realistyczny. – Masz komórkę?

– Co? – Sięgnęła ręką, ale nie miała swojej torebki. Potem nerwowo przeszukała wszystkie kieszenie kurtki i jeszcze obmacała całą siebie, sprawdzając, czy nie ma nigdzie jakichś siniaków, albo czegoś gorszego…

– I co?

– Nic… – powiedziała z wahaniem, ale gdy spojrzała na niego, w jej orzechowych oczach na moment pojawiło się przerażenie. Zasłoniła usta dłonią, żeby nie krzyknąć, ale nie odpowiadała na jego pytania o to, co się stało. Pokręciła tylko głową i wstała czym prędzej. – Nie. Coś mi się tylko wydawało – dotknęła dłonią szyi i spojrzała gdzieś ponad jego ramieniem, jakby się nad czymś zastanawiała. Sam zdenerwował się na ten nagły powrót starej Clary. Nie, żeby się czegoś spodziewał, ale irytowała go, gdy była taka normalna.

 

Nauczka - 00

 

FRAGMENT PIERWSZY| 2 | 3 | OSTATNI