Tagi

, , , , , , ,

Grecka wyspa

[Bloodline]

Radkowi

Grecka wyspa - 00

 

FRAGMENT PIERWSZY

Maszynę prowadziło się jak marzenie. Silnik ryczał, ale słuchawki tłumiły większość dźwięków. Czuł, jak przytykają mu się uszy. Czuł te delikatne przeciążenia, gdy samolot reagował na zmieniające się prądy powietrza. Uwielbiał to uczucie, gdy raz wciskało go delikatnie w fotel, a po chwili odrywał się od niego, jakby to on sam zaczął latać w środku maszyny! Niebo było bezchmurne – wymarzona pogoda na pierwszy lot nowym nabytkiem. W dodatku w Grecji! Gdy zdecydowali się na tę małą Cessnę, a on umawiał się na jej odbiór, nawet nie marzył o tym, że sprzedawca zaoferuje mu zorganizowanie lotu na miejscu. Gdy stary Grek zadzwonił zaraz po otrzymaniu zaliczki, Tomek nie mógł uwierzyć swoim uszom.

– Of course! No problem! No problem, Mr. Tomas! I will fly! And you will fly! Show you everything. You will know! – mówił radośnie, łamaną angielszczyzną Grek. Pewnie chciał jeszcze raz przelecieć się samolotem, nim go odda. Tomek nie miał nic przeciwko. Każdy samolot był inny, dlatego zawsze chętnie rozmawiał z poprzednim właścicielem o maszynie. Po tym, jak pieniądze wpłynęły na konto, były właściciel okazywał się kopalnią bardzo ważnych informacji na temat drobnych usterek, których wcześniej absolutnie nie było! A tutaj jeszcze zaproponowano mu lot po bezchmurnym niebie greckich wysp! Marzenie!

Ale od tego telefonu wiele się zmieniło. Sylwia nie chciała jechać. Rozumiał to, w końcu musiała pracować. Ale nie mógł zrozumieć, czemu nie pożegnała go, gdy się zbierał. Nawet nie zeszła z nim do samochodu. To jej brat pomagał mu sprawdzić przyczepę i życzył spokojnej drogi. A ona nawet nie wyjrzała przez okno. Myślał o tym całą drogę. Zaczął wątpić w jej uczucia, w ten związek… Ostatnio była jakaś oschła, obca… Mówiła, że ma dużo roboty, że jest po prostu zmęczona. Ale te późne powroty, te ciągłe kolacje poza domem…

A teraz jeszcze ten sms od Maćka, że widział Sylwię na mieście z jakimś obcym facetem, który nie wyglądał na klienta.

Tomek miał coraz więcej wątpliwości. Zerknął w dół na migocącą w słońcu zatokę. Może czas zakończyć to wszystko z Sylwią? Zadzwoni do niej i zapyta wprost. Oczywiście! One nigdy nie lubią załatwiania spraw przez telefon. Ale w cztery oczy też im się nie spieszy. Zadzwoni i powie jej, co o niej myśli. Tylko najpierw wyląduje…

– Down… Come down…

Stuknął palcem w słuchawkę, bo nie był pewien, czy coś usłyszał. Będzie musiał je przetestować na ziemi. Może są do wymiany.

– Come… – usłyszał kolejny szum. Ale właśnie, był to raczej szum niż polecenie z wieży… – Come… – szepnęło coś do niego.

Tomek odchylił drążek sterowy od siebie i czekał, chcąc usłyszeć to znowu. Czuł coraz silniejsze przeciążenie, czuł, jak delikatnie odrywa się od fotela, ale nie mógł zrobić niczego, poza nasłuchiwaniem… A samolot pikował.

– To sen… – pomyślał błyskotliwie. Przecież inaczej by się bał.

Nie poczuł uderzenia w wodę. Nie poczuł, jak metal i szkło wbijają się w niego. Poczuł natomiast miły chłód morskiej wody i troskliwe dłonie na czole. Dziewczyna trzymała jego głowę na swoich kolanach i nuciła nieznaną mu melodię. Próbował na nią spojrzeć, lecz słońce raziło w oczy. Jedyne co widział, to zarys pełnych piersi, które były tak blisko… I długie, czarne włosy, z których słona morska woda kapała prosto na jego twarz.

Grecka wyspa - 01

Tak, to na pewno był sen. Przecież kochał swoją Sylwię…

Chociaż go zdradzała, z kim się dało! Z każdym napotkanym facetem! Chociaż ona go nie kochała, tylko wykorzystywała! Chociaż nie czekała na niego! Już nigdy do niej nie wróci!

 

Grecka wyspa - 00


FRAGMENT 1| 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | OSTATNI