Tagi

, , , , , , ,

Wiśnia

[Świat Wiedźmy]

Wiśnia - 00a


FRAGMENT PIERWSZY

Dwóch ludzi zepchnęło małą łódkę na wodę. Fale porwały ją czym prędzej, z zachłannością godną najwyższych dostojników cesarskich! Mężczyźni patrzyli chwilę za malejącą łódką, którą wzburzone wody przesmyku zawzięcie próbowały zatopić. Zwiesili potem głowy i niechętnie przeszli plażą do pozostawionych przy drzewach koni. Nowy władca zapowiedział, że nie będzie tolerował opieszałości. Dosiedli więc koni i bez jednego słowa ruszyli z powrotem. Obaj jednak mieli okropne poczucie, że zrobili coś złego.

Łódź tymczasem przeskakiwała z fali na falę i gdyby tylko miała twarz, z pewnością zaśmiałaby się w paszczę tej nienawistnej toni. Konceptualna twarz toni natomiast z pewnością odpowiedziałaby grymasem wściekłości i z nieustannie rosnącą zawziętością próbowałaby połknąć zarówno bezczelną łódź jak i jej pasażera.

Pasażer tymczasem nie zwracał uwagi ani na wodę, która najwyraźniej pragnęła jego śmierci, ani na zawadiacką łódź. Jego myśli krążyły wciąż wokół tych ostatnich godzin, chociaż – przodkowie świadkami – odpychał je od siebie, jak tylko mógł! Ale myśli były tak zawzięte jak fale tłukące o burty. Mimo zamkniętych oczu widział więc wykrzywioną w uśmiechu gębę swego wroga. Mimo szumu fal słyszał jego drwiący śmiech i rozkazy, które natychmiast zaczął wydawać. Czuł wciąż to kopnięcie w brzuch, na które tamten pozwolił sobie, gdy żołnierze nie patrzyli. Zaciskał mocno pięści, na wspomnienie złamanego tuż przy rękojeści ostrza. Nawet nie zdążył odrzucić zniszczonego, krótkiego miecza, gdy padł na ziemię, a jego przeciwnik wytrącił mu z dłoni drugi z pary mieczy.

Wiśnia - 01

O tym, co stało się później, nie śniło mu się nawet w najgorszych koszmarach. Stracił swój kraj, poddanych, uznanie… Stracił twarz, gdy przeciwnik kolejnym kopniakiem kazał mu odejść. A gdy jeszcze wróg przywłaszczył sobie jego miecz, stracił też możliwość popełnienia rytualnego samobójstwa, dzięki któremu mógłby dołączyć do swoich przodków z honorem należnym wojownikowi. Odebrano mu więc także spokój po śmierci! Co powie przodkom, jeśli teraz zginie, nie zostawiwszy potomka, który mógłby go pomścić?

Ale mimo tych wszystkich myśli, nie pokierował łódką na spokojniejsze wody, a potem na małą wysepkę, która leżała poza terytoriami kraju, z którego go wygnano. Chociaż wiedział, jak wielki będzie gniew przodków, wolał zginąć, niż żyć na wygnaniu. Jednak łódka, w której się znajdował, miała inne plany!

Nie wiedział, po ilu godzinach, czy też dniach morze z wrogą satysfakcją wyrzuciło go na skalny brzeg. Nie wiedział też, gdzie się znajduje… Ale nie musiał. Wystarczyło, że wiedzieli to ci, na których trafił. Jakby wszystkiego było mało, dostał po pysku, zanim w ogóle zdołał przyjrzeć się napastnikom. Gdy odzyskał przytomność, znajdował się na podłodze niewielkiego pokoiku, a tuż nad jego obolałą szczęką pochylał się zarośnięty mężczyzna.

– Gdzie jestem, panie? – spytał grzecznie, by nie narazić się nieznajomemu. Niestety, najwyraźniej się naraził, bo znowu dostał po mordzie.


Wiśnia - 00a


FRAGMENT 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | OSTATNI | UWAGI MARGINALNE